poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Moje "ja"

Blog Jaskrawe Pantalony został stworzony pod wpływem chwili. Pisząc niestworzone historie i wyśmiewając lekcje religii wraz z moją przyjaciółką, pomyślałam, "Czemu nie obwieścić tego światu". W sumie, nie dokładnie tak pomyślałam, ale przekaz był ten sam ;) Tak więc będę tutaj wyrażała swoje zdanie na temat świata wokół, a wy możecie oczywiście się nie zgodzić i skomentować, nawet ostro i chamsko. Błagam, mądrzy ludzie, jeżeli jesteście mądrzy to wdajcie się w dyskusję! Chcę usłyszeć wasze zdanie! Kocham ożywione rozmowy, wręcz nachalne przeciąganie ludzi na swoją stronę podając właściwe argumenty. Więc czemu nie? Niech to będzie żywy blog, który nie będzie polegał tylko na reklamowaniu swoich stron poprzez komentarze w stylu: "Zapraszam do mnie". Oczywiście, nie powiem, że to jest niepotrzebne, bo sama muszę jakoś urzeczywistnić moją klawiaturę, ale niech to nie będzie jedynym celem dla którego wchodzicie tutaj;)
                   Kiedy byłam mała, wszystko co uważałam za złe takie właśnie było. Czwórka z matematyki była powodem do załamania nerwowego, jeżeli tak można nazwać zły humor dziesięciolatki. Wszystko kiedyś mija, nawet nasze poczucie wartości i zdolność odróżniania dobra od zła. Czy to źle, że nastolatka chce się zabawić? Owszem… Niektóre zabawy mogą prowadzić do wielkich zmian w naszym życiu. Nie mówię tutaj o żadnej ciąży czy czymś co mogłoby grozić poprawczakiem. Złe rzeczy to nie tylko te karalne, nie tylko te, które ranią innych, to przede wszystkim te, które ranią ciebie samego, nasze ja. Wtedy, kiedy zatracamy swoją własną osobowość na rzecz kogoś lub czegoś co nie jest tego warte, tylko po to aby poczuć się lepszym od innych, aby pokazać coś, co jeśli jest prawdziwe nie potrzebuje rozgłosu. Na przykład przyjaźń.
                  
Kiedy na siłę chcemy być kimś innym, te ważniejsze rzeczy nie mają dla nas znaczenia. Czasami życie kopnie nas w dupe i zdajemy sobie sprawę co tak naprawdę się liczy. Nie ważne, czy twoje „ja” jest na topie, w elicie szkolnej, czy wśród ludzi sukcesu. Ważne żeby to „ja” było prawdziwe, bo tylko wtedy możemy poczuć że żyjemy, że dochodzimy do czegoś własnymi sposobami, sami. Tylko wtedy możemy poczuć satysfakcję z życia. Miej własną drogę i nią podążaj, nie bój się że stracisz znajomych, przyjaciół. Jeżeli cię zrozumieją, to znaczy że byli czegoś warci i możesz być pewien, że cię nie zawiodą. Takimi ludźmi powinniśmy się otaczać, nie tymi z którymi warto się pokazać. Bycie „kimś” nie znaczy bycie zajebistym, to nie jest ważne, sama się o tym przekonałam. Bycie „kimś” polega na byciu sobą w każdej sytuacji, nie zależnie od otoczenia…